niedziela, 3 listopada 2013

Rainer Maria Rilke, "Dziennik Schmargendorfski"

We wszystkich moich dobrych chwilach twój uśmiech będzie mi się wydawał miastem, dalekim miastem, pełnym blasku i życia – a twoje słowo będzie dla mnie wyspą, na której rosną brzozy lub jodły, w każdym razie jakieś drzewa ciche i uroczyste. Twoje spojrzenie będzie studnią, w której już wiele rzeczy zniknęło i nad którą samo niebo drży z radosnej obawy, że mogłoby do niej wpaść – i będę wiedział, że wszystko to istnieje, że można wejść do tego miasta, że często widywałem tę wyspę i wiem dokładnie, kiedy nad brzegiem studni panuje największa samotność. 

W ogóle przemijalność, kruchość i ulotność w przypadku wielu ludzi wynika z tego, że ludzie ci nigdy nie odważyli się zaistnieć. By zaistnieć, nie wystarczy się urodzić. Trzeba podłączyć się do większej sieci; ale trzeba się też izolować, by nie sprzeniewierzyć i nie zmarnować własnego prądu. Chodzi o to, by przekazać go dalej; nie widząc tego, komu się przekazuje, rozciągnąć się ponad krajami i ludźmi setką błyszczących drutów aż do następnego słupa; czy nie na tym to polega?



Dziennik Schmargendorfski
R.M. Rilke  
Sic!
2013