sobota, 16 czerwca 2012

Marek Bieńczyk, "Terminal"

potrzeba sporych pokładów cierpliwości i rozwiniętego zmysłu obserwacji, żeby dojść do tej liczby. 125 ławek w parku, ani mniej ani więcej. wynik osiągnięty zapewne za sprawą długich godzin melancholijnych spacerów. ten drobiazg, z pozoru błahy, jest jednak znamienny dla książki, z której został zaczerpnięty. "Terminal" Marka Bieńczyka, przez krytyków okrzyknięty ponowoczesnym romansem, jest bowiem w pierwszej kolejności opowieścią o roli szczegółu w życiu człowieka, w tym wypadku człowieka zakochanego. szczegół w powieści Bieńczyka ma za zadanie różnicować to, co bliskie, od tego, co dalekie. stąd tak dużą uwagę przywiązuje się do drobnych gestów, bezrefleksyjnych zwyczajów, czy wręcz nawyków żywieniowych. Bieńczyk, jak nikt w polskiej literaturze, potrafi je dostrzec swoim uważnym okiem i - co jest sztuką niezmiernie trudną - zajmująco je odmalować. nawet z pobieżnej lektury w pamięci zostać musi scena jedzenia jogurtu, niekończących się spacerów czy nieudolnego tanga w wykonaniu głównego bohatera, też Marka.

Park Skaryszewski z lotu ptaka 

"...tylko szczegóły mają wagę w ciszy moich wieczorów i nie ma co tu liczyć na sagę albo panoramę dziesięciu lat na stu stronach: ja działam odwrotnie, ja z igły robię widły, z jednej strony wieczność, każde słowo bierze udział w akcji".
(Marek Bieńczyk, "Terminal")

czwartek, 14 czerwca 2012

Saul Bellow, "Korzystaj z dnia"

Hieronim Bosch, "Syn marnotrawny"

jeden dzień odmieniający całe życie, przynoszący szczęśliwe rozwiązanie - to konwencja dobrze znana.
jeden dzień pogłębiajacy upadek, spychający człowieka jeszcze niżej - to ta sama konwencja w wydaniu ironisty Saula Bellowa.

"Korzystaj z dnia" - to zdanie-frazes obrał Bellow jako tytuł dla gorzkiej opowieści o losach Tommego Wilhelma. kim jest Tommy? całkowitym przeciętniakiem. nie jest nawet sobą do końca - zmienił nazwisko, kiedy ktoś roztoczył przed nim wizję hollywoodzkiej kariery. wizję, która okazała się rzecz jasna mrzonką. co ma Tommy? trudno powiedzieć, łatwiej wyliczyć jego długi i straty. jak do tego doszło? życie Tommiego rozwijało się według scenariusza typowego dla klasy średniej, której jest przedstawicielem. studia - małżeństwo - kariera zawodowa. na tej gładkiej tafli pojawiły się jednak pęknięcia, z tej przyczny głównie, że Tommy doprowadził do perfekcji pewną ludzką zdolność: zdolność do popełniania błędów. na początku generowało to drobne potknięcia, one się kumulowały, ciągnęły go w dół, coraz niżej i niżej...

o Tommym można mówić jako o pewnego rodzaju antycypacji późniejszego człowieka houellbecq'owskiego - nieudaczniku mimo woli. można podejrzewać go o jak najlepsze intencje, cierpi on jednak na dotkliwą cywilizacyjną chorobę - brak ciągłości pomiędzy wolą a działaniem. 

niedziela, 10 czerwca 2012

Miguel de Unamuno, "Ciotka Tula"

"Ciotka Tula" Migeuela de Unamuno to powieść skromna i oszczędna. skromna ze względu na swoją objętość, a także stosunkowo ciasne granice świata przedstawionego. oszczędna, bo unika epatowania zbędnymi szczegółami, skupia się raczej na rysowaniu grubą kreską postaci i epizodów. sam autor "Ciotkę Tulę" zaliczał do gatunku tzw. nivola - w opozycji do novela, po hiszpańsku powieść. być może kluczem do tego rozróżnienia jest swoista drobność - nie błahość - opowiastek, których przykładem może być właśnie "Ciotka Tula", opowiastek, które nie roszczą sobie praw do całościowej reprezentacji świata, ale skupiają się wyłącznie na jego niewielkmi wycinku, w których nie mówi się o ważnych dziejowych wydarzeniach, ustępują one bowiem miejsca epizodom codzienności.

skromna i oszczędna - taka jest też tytułowa bohaterka powieści. nie chodzi tu jednak o jej sposób gospodarowania pieniędzmi - o tym nie ma w tekście mowy, w ogóle można mieć wrażenie, że bohaterowie żyją manną z nieba - a o jej prywatną ekonomię uczuć. nie jest rozrzutna, nie pozwala sobie na wiele. żyje zgodnie z kodeksem zasad, stworzonym zapewne przez nią samą, zakorzenionym jednak w dużej mierze w hiszpańskim katolicyzmie z początku wieku. w kodeksie tym naczelną wartością jest czystość, rozumiana jako wyrzeczenie się zmysłowych przyjemności. stąd tak duża u Tuli determinacja w odrzucaniu kolejnych męskich awansów. męskość do dla niej siedlisko zła, zaś wszelkie przywileje należą się mężczyznom tylko dlatego, że nie są oni w stanie kontrolować własnych namiętności. źródeł takiego poglądu można się naturalnie doszukiwać w religijności Tuli, choć nie jest ona bardzo żarliwa. do katolickiej ideologii ma stosunek pobłażliwy, pamięta lekcje udzielane jej przez wuja-księdza don Primitiva (sic!), ale kieruje się raczej własnym rozumem.nawet kiedy na małżeństwo namawia ją jej prywatny spowiednik, odmalowując jasne strony pożycia małżeńskiego, Tula pozostaje jednak niezłomna. większą rolę odgrywa dla niej poczucie obowiązku i służba tym, których jej powierzono.

wtorek, 5 czerwca 2012

Alain Robbe-Grillet, "Gumy"

"Wallace lubi chodzić. Lubi iść prosto przed siebie, przez to nieznane miasto, wdychając chłodne powietrze niedalekiej zimy. Rozgląda się, nasłuchuje, węszy; ten nieustannie odnawiający się kontakt ze światem zewnętrznym napełnia go błogim odczuciem ciągłości; w miarę jak posuwa się naprzód, rozwijające się nieprzerwanie pasmo jego kroków tworzy poszczególne sekwencje obrazów, bynajmniej nie oderwanych i bez związku, ale łączących się w barwną wstęgę, w której każdy element ma swoje miejsce, nawet ten na pozór najbardziej przypadkowy, bezsensowny na pierwszy rzut oka, groźny lub anachroniczny lub zwodniczy; każdy wplata się ściśle w tę samą osnowę, jednolita bez dziur i skaz tkanina wydłuża się równolegle do jego równolegle do jego regularnych kroków".
(Alain Robbe-Grillet "Gumy")

 Edward Hopper "Nighthawks"

chodzenie Wallace'a to jeden z ważniejszych motywów w "Gumach" A. Robbe-Grilleta. agent specjalny przyjeżdża do nieznanego sobie miasta, aby rozwiązać szczególnie zawikłaną zagadkę kryminalną - ciąg pozornie niezwiązanych ze sobą morderstw. zabiera się do tego fachowo: zaczyna chodzić. chodzi uważnie, tropiąc szczegóły, które mogą pomóc mu odnaleźć klucz do zagadki. spacerując, uczy się też miasta. obdarzony szczególnym spojrzeniem, spojrzeniem outsidera, dostrzega to, co kryje się przed wzrokiem tubylca. w głowie rysuje linie, tworzy wirtualną mapę, dzięki której może spoglądać na miasto z lotu ptaka (jastrzębia?). w "Gumach" odkrywanie miasta i poszukiwanie rozwiązania jest dwoma stronami tego samego medalu: odpowiedź na wszystkie pytania zakodowana jest w mieście - wystarczy w być w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. wystarczy wychodzić rozwiązanie.

po to by po wyczerpującym dniu skończyć nad kieliszkiem whisky z towarzystwie nieznajomej w czerwonej sukni.



Gumy
Alain Robbe-Grillet
Wydawnictwo Tako
2007

sobota, 2 czerwca 2012

Roberto Bolaño, "Dzicy detektywi"

"Ja chciałbym być poetą
bo dobrze jest poecie
bo u poety nowy sweter
zamszowe buty piesek seter
i dobrze żyć na świecie"
(Andrzej Bursa, "Ja chciałbym być poetą")

"Dzicy detektywi" Roberta Bolano przedstawiają środowisko meksykańskiej młodzieży, w którym każdy już nawet nie tyle, że chciałby, każdy jest poetą. dotyczy to zarówno kobiet jak i mężczyzn, prostytutka Lupe jest chyba jedyną postacią, która nie skalała się poetyckim metrum. ma się wrażenie, czytając tę książkę, że poezja jest najważniejszym społecznym tematem, że życie w Meksyku kręci się wokół konkursów poetyckich, wydawania literackich pism i antologii nowej poezji meksykańskiej. zryw literacki jest silny, jednak poetom wcale nie jest dobrze, o swetrze i piesku nie wspominając. błąkają się po mieście, prowadzą hulaszczy tryb życia, piszą w kawiarniach, na ulicach, w cudzych domach. nazywają się bebochorealistami, realistami bebechowymi nawiązując do poetyckiego ruchu, który istniał w Meksyku przed nimi. jako ostatni dołącza do nich Poeta Garcia Madero.

i to właśnie on mógłby równie dobrze napisać taki wiersz jak Bursa, gdyby nie fakt, że świeżo namaszczonemu członkowi ruchu bebechorealistów nie wypadało zajmować się czymś innym niż trzewia. bo co tam dusza, cóż nam po introspekcjach?! postawa Garcii Madero to klasyczny przykład żarliwości neofity - chce być bardziej papieski niż sam papież. a papieży jest dwóch w tym wypadku: Arturo Belano i Ulises Lima - niekwestionowani przywódcy ruchu. jedna z najzabawniejszych scen w książce, to ta, kiedy razem z Garcią Madero jadą przez pustynię i on zadaje im pytania dotyczące poetyckiej terminologii. na większość z nich odpowiedź zna tylko on sam.

piątek, 1 czerwca 2012

Thomas Bernhard, "Wymazywanie" - ad (vocem) 2012

nie przeczytałam "Wymazywania" ponownie, choć pewnie powinnam była to zrobić, przed rekapitulacją swoich osądów sprzed lat. mam jednak nieodparte poczucie, że ta książka gdzieś tam jeszcze podskórnie we mnie siedzi, że nie dała się całkiem zapomnieć. więc wrażenia może nie są na świeżo, za to uleżane. co na pewno poddałabym w wątpliwość pisząc o "Wymazywaniu"z dzisiejszej perspektywy, to przekonanie o sile Franza. nie tyle chodzi o jego sugestywność, władzę bez czytelnikiem, bo to raczej pozostaje bez zmian, ile o taki obraz jego jako człowieka mocno osadzonego we własnych poglądach, niezależnego w takim stopniu, który umożliwia mu patrzenie na innych z góry. dziś widzę w postaci Franza dużo słabych punktów. jego przeprowadzka do Rzymu: była wyzwoleniem czy ucieczką? sposób, w jak postąpił z majątkiem rodziców: drwina z sióstr czy niesprawiedliwość? na pogrzebie był: opanowany czy przerażony? trudno powiedzieć. dziś na pewno w jeszcze mniejszym stopniu bym mu zaufała, zwłaszcza mając w pamięci sceny z bernhardowskiej sztuki "Rodzeństwo": władza zmarłych krewnych nad bohaterami była tak wielka, że obrócenie ich portretów twarzą do ściany wydawała się wyzwalającym rytuałem, rytuałem profanacji świętości.

a dlaczego Haneke i "Biała wstążka"? bo klimat tego filmu, społeczność, którą przedstawił, ma w sobie podobny pierwiastek fałszu i okrucieństwa, a duszny rygor kindersztuby tak samo skłania do buntu.



Wymazywanie. Rozpad
Thomas Bernhard
Wydawnictwo W.A.B
2005