poniedziałek, 19 września 2011

Ingeborg Bachmann, Paul Celan "Listy"

Ingeborg. brzmi trochę jak Borges, wymawiany niepoprawnie, z polska. bardziej może jak profesor Borg, bohater filmu "Tam, gdzie rosną poziomki", a Bachmann to już całkiem jak Bergman. Ingeborg. wcale nie brzmi kobieco, raczej laboratoryjnie, jak cyborg i nie zwiastuje nic miękkiego. tylko jak Paul Celan pisze do niej "Ingeborg" to jest w tym jakaś czułość, pewnie wynik sąsiedztwa słów następnych, delikatnie zabarwionych uczuciami.

figurą, która najlepiej opisuje życie Bachmann, jest czworokąt. w jednym rogu jest ona sama, naprzeciw niej Celan - bratnia dusza, z która nie zaznaje spełnienia, po jego z kolei prawicy - jego żona Gisele, prawdopodobnie najbardziej łagodna i wyrozumiała istota pod słońcem. figurę domyka Max Frisch, znany niektórym jako autor "Homo Faber", partner życiowy Inge. każdy tu z każdym, jeśli się nie przyjaźni, to pozostaje w relacji serdeczności i wzajemnego szacunku. reszta ludzi to w życiu Bachmann cienie, cienką znaczone kreską. tak przynajmniej wynika z jej korespondencji, przede wszystkim z rodziną Celanów, niedawno u nas wydanej. ten kwartet zdaje się być samowystarczalny, albo inaczej - tak silnie więzami spętany. Ingeborg i Celan, pełen niedopowiedzeń romans. do końca swoich wspólnych dni podpisywali listy "twój", "twoja", choć z innymi łączyły ich dużo ściślejsze relacje. kim dla siebie byli? ona dla niego trochę mecenasem - dbała o interesy jego twórczości, on dla niej - kimś chyba ważniejszym, może dlatego godziła się na na te odejścia i nawroty miłości. kiedy w jej życiu pojawił się Frisch, napisała mu o tym w liście mniej więcej tak: "przyjechał, żeby spytać, czy z nim będę. zgodziłam się". i dalej: "napisz mi proszę coś dobrego".

 Dwójka z czwórki

efektem wieloletniej znajomości było nie tylko emocjonalne poplątanie. Bachmann i Celan prowadzili wymianę myśli, jeśli nie listownie to za pośrednictwem wierszy. fragmenty z Celana zasilają też jedyną ukończoną (i ponoć najlepszą) powieść Inge - "Malina". trudno doszukiwać się w niej bezpośrednich inklinacji biograficznych, choć jest w fabule kobieta i otaczają ją dwaj mężczyźni (trzej, jeśli doliczyć figurę ojca z oniryczno-wizyjnej części drugiej). choć można by spróbować. Celan byłby wtedy niedosięgłym Ivanem, na którego się czeka i za którym się tęskni. to jednak wątpliwe, bo bohaterkę niewiele z nim łączy na poziomie duchowym. Frisch znalazłby się w roli Maliny, odrobinę podstarzałego i rozlazłego "sublokatora", który wychodzi kiedy trzeba i wraca na ratunek. jednak i bez tych osobistych insynuacji, powieść świetnie się broni. soczysty język, przejmujące obrazy, pełne przemocy to pozbawiona taniego feminizmu wypowiedź na temat męskiej dominacji. i naprawdę dobra literatura.

może w życiu Ingeborg było tak jak w jej opowiadaniu "Trzy drogi do morza"? obierała kolejno kilka dróg, żadna jednak nie zaprowadziła jej do celu?


Czas serca. Listy
Ingeborg Bachmann, Paul Celan
Wydawnictwo a5
2010

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz