"Mikrogramy" Roberta Walsera to przykład jednego z najbardziej sensacyjnych odkryć w dziedzinie literatury. I zarazem dowód na to, że wartościową prozę można znaleźć wszędzie, nawet tam, gdzie najmniej się tego spodziewamy. Historia literatury zawdzięcza "Mikrogramy" nie tyle samemu autorowi, co genialnemu odkryciu badacza twórczości Walsera, który zobaczył w pisanych maczkiem sekwencjach znaków prawdziwe literackie teksty. Dotychczas bowiem te pozostawione przez pisarza zapiski na luźnych kartkach postrzegano jako pewnego rodzaju autorski kod, którego bez znajomości klucza nie uda się rozszyfrować. Dopiero celne oko badacza przy bliższej analizie dostrzegło, że to nie znaki szyfru, ale miniaturowe litery, układające się w miniaturowe zdania, a te w całe historie.
Ogromną ilość opowieści zapisanych w taki właśnie sposób, mikroskopijną czcionką o wysokości 2 mm, Walser poutykał, gdzie się da - zachowując się jak pionier ekologii - na kartkach z kalendarza, fiszkach, zużytych kopertach i innej makulaturze. Powstał z tego całkiem pokaźny zbiór, opracowany i wydany pod wspólnym tytułem "Mikrogramy" - ten tytuł nadał mu sam odkrywca. I zachował się trochę jak Maks Brod, któremu świat zawdzięcza dzieła Kafki, też sprzeniewierzył się niejako woli twórcy - Walser nie pisał "Mikrogramów" z intencją publikacji - i postanowił pokazać je szerokiemu światu.
Wspólnym mianownikiem dla tekstów Roberta Walsera ze zbioru
"Mikrogramy" jest zatem nie treść, ale forma w jakiej zostały utrwalone. W
taki właśnie pomniejszony sposób zapisywał autor rzeczy najróżniejsze -
zdarzenia dnia codziennego, wspomnienia, sny, a także wytwory dzikiej
fantazji. Na ogół treść "mikrogramów" jest raczej błaha, ot zwyczajne
ludzkie przypadki; o ich szczególnym charakterze przesądza jednak
nagromadzenie zawiłych i oryginalnych struktur zdaniowych - literackie
piętno Walsera.
Nie bez znaczenia dla autora, oprócz tego, jak pisze, było także czym pisze. Przeżywają
kryzys twórczy Walser wymyślił sobie i z powodzenie stosował tzw.
"metodę ołówkową". Ołówek, ze względu na swoją nietrwałość i łatwość
zatarcia śladów zapisu, kojarzył mu się z wczesną edukacją szkolną.
Pisanie z użyciem ołówka wydawało się pisarzowi czymś mniej
definitywnym, a zatem łatwiejszym do wykonania, w czasie, kiedy nie był
pewny ani jednego własnego słowa. Stosując swoją metodę mógł uwolnić się
od lęków o nie dość doskonały kształt dzieła, a zamiast tego
dać się ponieść swobodzie i twórczej wyobraźni pisarskiej. "Mikrogramy"
były jego brudnopisem, strumieniem świadomości, nie do końca
kontrolowanym; traktował je luźno, bo ich sposób utrwalenia nie wróżył
im długiej kariery. W tym "małym pisaniu" ujawnił się paradoksalnie
geniusz pisarski Walsera, a teksty napisane od niechcenia, jako
rozgrzewka przed wielkim dziełem, same stały się jego opus magnum.
Mikrogramy
Robert Walser
Korporacja Ha!art
2013
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz